"HARCERZ" - miesięcznik Harcerstwa Polskiego – Hufców Polskich
hm Stanisław Dobrowolski
Na pomysł wydawania miesięcznika harcerskiego wpadłem w końcu 1941 r. Podstawowym zadaniem tego wydawnictwa miało być dostarczanie materiałów instruktażowych dla starszych harcerek i harcerzy oraz zastępowych.
Materiały instruktażowe miały obejmować kilka podstawowych grup tematycznych:
- podstawy ideowe Harcerstwa Polskiego - "Hufców Polskich" i nawiązanie do tradycji początków organizacji harcerskich przed I Wojną Światową i w czasie I Wojny oraz pierwszych lat działalności harcerstwa w okresie międzywojennym;
- sprawy ideowo-polityczne w duchu szeroko pojętego obozu narodowego;
- wychowanie religijne;
- metodologia pracy harcerskiej, zwłaszcza w ramach zastępu;
- podstawy pracy nad sobą i samokształcenie;
- różne, jak: opisy ćwiczeń, wiersze, pisane przez harcerzy itp.
Jako autorów zapraszałem różnych działaczy Harcerstwa Polskiego - "Hufców Polskich", narodowych organizacji politycznych, księży. W szczególności wymieniłbym kilku stałych współpracowników pisma: hm Halinę Sadkowską - naczelniczkę harcerek Harcerstwa Polskiego - "Hufców Polskich", która w prawie każdym numerze zamieszczała artykuł z cyklu "praca nad sobą", phm Jana Lilpopa z Młodzieży Wszechpolskiej i Narodowych Sił Zbrojnych, jeszcze przedwojennego członka 2 WDH i Kręgu św. Jerzego, który pisał artykuły ideowo-polityczne. Ja pisałem artykuły z zakresu metodologii pracy harcerskiej. W piśmie zamieszczali również sporadycznie artykuły: hm Witold Sawicki, ks. Tomasz Rostworowski, ks. "Michał" (kapelan 2 WDH), phm Zdzisław Szczepański (Komendant Chorągwi Warszawskiej w 1942 r.), phm Zbigniew Brydak ("Krasnoludek") z Chorągwi Mazowieckiej. Wiersze do "Harcerza" pisała 14-letnia wówczas dhna Hanka Sadkowska (obecnie Przecławska).
Od strony ideowej "Harcerz" reprezentował tą samą linię polityczno-narodową i katolicką, co Porozumienie Polskich Organizacji Młodzieżowych (PPOM). PPOM obejmowało młodzież narodową i katolicką z obydwu odłamów Stronnictwa Narodowego, młodzież grupy Szańca - ONR, młodzież Konfederacji Narodu, Harcerstwo Polskie "Hufce Polskie", młodzież Frontu Odrodzenia Polski oraz młodzież "Unii". Celem PPOM była koordynacja działalności polityczno-wychowawczej i propagandowej oraz wspólne występowanie w stosunkach z innymi organizacjami podziemnymi.
Zasadniczą myślą "Harcerza" było zbliżenie ideowe i polityczne młodzieży z różnych organizacji narodowych, a w przyszłości stworzenie podstaw dla wspólnego ruchu narodowego, nawiązującego do tradycji Obozu Wielkiej Polski.
"Harcerz" był wydawany na ogół regularnie, co miesiąc od stycznia 1942 r.
Ze względów konspiracyjnych, jako miejsce wydawania podawano Wilno, a daty w miesiącach, poczynając od 1-go stycznia 1938 r. Ze względu na identyczność skrótu (2 WDH), jako wydawca występowała 2 Wileńska Drużyna Harcerzy, oznaczająca w tym przypadku 2 Warszawską Drużynę Harcerzy. Również ze względów konspiracyjnych ściśle przestrzegano zasady, aby w treści artykułów nie znajdowały się żadne odniesienia i uwagi dotyczące wojny i okupacji.
Pierwsze numery drukowano w zajmowanym przez nas wspólnym mieszkaniu przy ul. Mazowieckiej. Na powielaczu siatkowym z ręcznym wałkiem, zdobytym przez phm Jana Lilpopa, powielał je druh Witold Sadkowski, Jan Lilpop i ja.
Pamiętam zabawny incydent, związany z tym powielaczem. Ponieważ trzeba było, ze względów konspiracyjnych, przenieść go do innego lokalu - wykombinowaliśmy z Witkiem Sadkowskim dwukołowy wózek, przebraliśmy się za lumpów, na wózek załadowaliśmy obszarpane worki i puste butelki, a wśród nich ukryliśmy powielacz. Gdzieś w pobliżu placu Napoleona, przy przejściu dla pieszych natknąłem się na znajomą, wytworną żonę jednego ze znanych lekarzy warszawskich, która widząc mnie dosłownie z wrażenia wrosła w ziemię.
Następnie powielaniem "Harcerza" zajmowali się dh Andrzej Małachowski, dh Kamil Braun, dh "Pytek" pod kierownictwem dh "Dady" Tadeusza Iłłakowicza (ps. "Krakowski").
Po wydaniu kilku numerów phm Jan Lilpop wykombinował znakomity, nowoczesny powielacz marki "Gaestetner" na korbę, który dawał b. dobrą jakość odbitek i umożliwiał znacznie szybsze powielanie w większych ilościach. Nakład wzrósł ze 150 egzemplarzy do 500 i więcej.
Z tym powielaczem też były przygody. Pamiętam, jak razem z dh Tadeuszem "Dadą" Iłłakowiczem przewoziliśmy go we dwóch dorożką, ponieważ był duży i ciężki, co oczywiście było dużym ryzykiem. Jeszcze większym ryzykiem i lekkomyślnością było to, że obydwaj mieliśmy za pasem pistolety, ale skończyło się szczęśliwie.
Powielacz ten był zresztą bardzo "szczęśliwy". Po raz drugi mieliśmy z nim niesamowitą przygodę. Znajdował się on wtedy na poddaszu willi rodziców Kamila Brauna. Willa miała jedno wejście i numer od ulicy Filtrowej, a drugie, z odrębnym numerem, od ul. Sędziowskiej. Druh Andrzej Małachowski i "Pytek" pracowali właśnie przy powielaniu numeru. Kamil Braun leżał w pokoju na parterze, chory na grypę. Trzeba zauważyć, że chłopcy skombinowali do ochrony powielacza pistolet Colt kalibru 11, pochodzący ze zrzutów. Była to rzeczywiście groźna broń. Rozmawiałem właśnie z Andrzejem przy powielaczu, kiedy rozległ się dzwonek przy wejściu od ul. Sędziowskiej, a Kamil krzyknął, żeby otworzyć drzwi. Zszedłem na dół, otworzyłem drzwi i zobaczyłem dwóch żandarmów, którzy bardzo uprzejmie zapytali, czy to jest ulica Filtrowa numer taki a taki. Ponieważ nie wiedziałem, że willa ma wejście i numer od ul. Filtrowej, z pełnym niewinności spojrzeniem zaprzeczyłem, mówiąc że to jest ulica Sędziowska. Zasalutowali i odeszli. Kamil zapytał, kto to był i czego chciał. Wtedy, ku mojemu i swojemu przerażeniu powiedział, że to jest ten właśnie numer Filtrowej. Chłopcy na górze gotowi do strzelania, błyskawicznie zabrali powielacz do mieszkania Andrzeja Małachowskiego, kilkadziesiąt kroków dalej przy ul. Filtrowej. Jak się później okazało, żandarmi przynieśli wezwanie dla siostry Kamila. I tak, dzięki "szczęśliwemu" powielaczowi nic nikomu się nie stało.
"Harcerz" był kolportowany kanałami łączności organizacyjnej do poszczególnych drużyn HP w Warszawie, pod Warszawę, do Chorągwi Mazowieckiej, na Lubelszczyznę, do Krakowa, a nawet do Lwowa i innych miejscowości.
Należy zaznaczyć, że dzięki - jak sądzę - antydatowaniu i wskazaniu Wilna, jako miejsca wydawania, nie było (o ile mi wiadomo) żadnej wpadki z "Harcerzem".
Zachowały się poszczególne numery "Harcerza"
- nr 4 z kwietnia 1938 r.
- nr 5 z maja 1938 r.
- nr 10 z października 1938 r.
- nr 12 z grudnia 1938 r.
- nr 1 ze stycznia 1939 r.
- nr 2 z lutego 1939 r.
- nr 3 z marca 1939 r.
- nr 5 z maja 1939 r.
- nr 6/18 z 15 maja 1939 r.
- nr 7/19 z 2 lipca 1939 r.
- nr 8/20 z czerwca 1939 r.